niedziela, 27 sierpnia 2017

Makeup Revolution, czyli moja rewolucja makijażowa

Zapewne wiele z Was słyszało o marce Makeup Revolution. Obecnie jest ona bardzo popularna, kosmetyki tej firmy można kupić w drogeriach online i sklepach stacjonarnych. Czym się wyróżniają?
- dobrym stosunkiem jakości do ceny
- szerokim asortymentem
- pięknymi opakowaniami

Firma oferuje szeroki wybór produktów, które moim zdaniem są świetne dla amatorów. Chcesz się nauczyć konturowania twarzy albo perfekcyjnego smokey eyes, ale nie chcesz wydawać na to milionów? Zainwestuj w MUR :)


Z kosmetyków tej marki korzystam od kilku miesięcy. Na początku wybrałam paletkę cieni do powiek - Naked Chocolate. Chciałam po prostu zacząć używać czegoś więcej w makijażu oka, do tamtej pory używałam tylko eyelinera oraz tuszu do rzęs. Białą czekoladkę dostałam w prezencie na gwiazdkę i byłam tym zachwycona :)  Paletka zawiera 16 cieni do powiek w wersji matowej, satynowej i z drobinkami. Wszystkie są w odcieniach brązu  i beżu. Opakowanie jest w kształcie czekolady, wygląda po prostu obłędnie - na początku nie mogłam oderwać od niego wzroku. Paletka jest wykonana bardzo porządnie, mam ją od świąt i póki co nic się w niej nie złamało ani nie uszkodziło. W środku jest lusterko oraz wygodny, duży aplikator.


Drugą paletką na jaką się zdecydowałam była kolejna czekoladka - Golden Bar, czyli wersja złota. Paletka zawiera 16 cieni w odcieniach brązu i złota, wszystkie są błyszczące bądź satynowe. Cienie dobrze pasują do makijażu wieczorowego, chociaż czasem używam ich też na co dzień. Opakowanie jest dokładnie takie samo jak w przypadku białej czekoladki, różni się tylko kolorem.



Obu paletek używam regularnie, chociaż częściej wybieram białą wersję, ze względu na matowe cienie.  Zarówno z bazą jak i bez bazy cienie dobrze się trzymają, nie rozmazują się ani nie załamują w kącikach oka. Po kilku godzinach makijaż nadal wygląda pięknie, cienie nie są w żaden sposób uszkodzone. Pigmentacja obu paletek również jest jak dla mnie idealna - nie za mocna ani nie za słaba. Jeśli chcę uzyskać słabszy kolor nakładam mniej warstw, jak chce coś mocniejszego to po prostu nakładam więcej kosmetyku, dzięki temu nie wyglądam jak miś panda. Cienie nakładam zwykle za pomocą dołączonej pacynki, wcześniej nakładałam je pędzlem Hakuro, ale lekko się obsypywały przy aplikacji. Kiedy używam pacynki nie mam z tym problemu, dodatkowo jest ona na prawdę wygodna w użyciu. Z obu paletek jestem bardzo zadowolona i mogę je śmiało polecić. Chętnie kupiłabym więcej wersji (najlepiej wszystkie :D ) ale póki co dwie to i tak za dużo :)


Kolejnymi kosmetykami z Makeup Revolution były róż oraz rozświetlacz. Róż kupiłam spontanicznie w Rossmanie, był w sporej obniżce i po prostu chciałam go wypróbować. Skusiłam się na wersję Brusting with Love, czyli najbardziej różową. Serduszko jest dosyć spore, składa się z 3 odcieni różu - można ich używać osobno lub razem. Wszystkie 3 kolory są błyszczące.



Z tego kosmetyku również jestem bardzo zadowolona. Zwykle jestem bardzo rozważna jeśli chodzi o kosmetyki z błyszczącymi drobinkami, ponieważ często podkreślają niedoskonałości i rozszerzone pory, jednak ten róż w żaden sposób mi nie szkodzi. Ma delikatny kolor, przez co nie da się go nałożyć za dużo za pierwszym pociągnięciem pędzla. Daje bardzo ładny, naturalny efekt, a właśnie to lubię w makijażu.

Kolejne moje serduszko z MUR skradło moje serce już dawno temu. Kiedyś kiedyś znalazłam w internecie zdjęcie pięknego rozświetlacza w kolorze tęczowym, z jednorożcem na opakowaniu. Jak tylko go zobaczyłam od razu wiedziałam, że muszę go wypróbować. Niestety, miałam duży problem ze znalezieniem tego kosmetyku, nie był on jeszcze dostępny w sprzedaży. Już prawie o nim zapomniałam, kiedy nagle znalazłam - ktoś wrzucił jego zdjęcie na Dresscloud. Dzięki pomocy jednej z użytkowniczek portalu dostałam w końcu swojego jednorożca (oraz powyższą złotą czekoladkę, która również była wtedy niedostępna w Polsce). Trochę się obawiałam jak będzie wyglądać taka tęcza na twarzy, nie chciałam sztucznego i tandetnego efektu, jednak to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Rozświetlacz jest po prostu przecudny. Na twarzy wcale nie wygląda jak tęcza, tylko jak piękna, jednolita, świetlista tafla. Nie wygląda sztucznie, oczywiście jeśli użyjemy go z umiarem. Na twarzy trzyma się przez długi czas, nie osypuje się. Jest to jeden z moich ulubionych kosmetyków do makijażu.


Ostatnim już kosmetykiem MUR który obecnie posiadam jest paletka do konturowania Ultra Pro HD. Paletkę dostałam w jednej z wymian kosmetycznych, byłam jej bardzo ciekawa - do tej pory moje całe "konturowanie" kończyło się na odrobinie bronzera na policzkach. Paletka zawiera 8 odcieni, w ciepłej i zimnej tonacji. Póki co dopiero uczę się nią posługiwać, ale z tego co widziałam można za jej pomocą stworzyć na prawdę ładny makijaż. Paletka jest dobrze napigmentowana, nie osypuje się podczas aplikacji. Do nakładania kosmetyku używam pędzli, póki co syntetycznych ale niedługo zamówię sobie coś lepszego. Chcę też wypróbować szczotkę do nakładania makijażu, podobno dobrze się nadaje do tej paletki. Na zdjęciu widać moje pierwsze podejście do konturowania - nie wyszło perfekcyjnie, miejscami nałożyłam za dużo bronzera, ale z efektu byłam zadowolona. 




Podsumowując, póki co miałam 5 kosmetyków Makeup Revolution - rozświetlacz, róż i trzy paletki. Z każdego kosmetyku jestem zadowolona, żaden mnie nie rozczarował. Na pewno nie są to moje ostatnie kosmetyki tej firmy, bardzo chce wypróbować jakąś pomadkę z serii Lip Lava i paletkę cieni z kolorowymi odcieniami. Jak tylko pojawi się u mnie jakaś nowość od razu dam znać. 

Jak Wam się podobają produkty tej marki? Macie, używacie? :) 








7 komentarzy:

  1. mam serduszko, jasno różową czekoladkę i małą czekoladkę z różem :) uwielbiam te kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie kusiła ta różowa paletka - czekoladka, ale to chyba nie moje kolory :)

      Usuń
  2. Bardzo lubię kosmetyki z tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam patelkę 32 cieni oraz rozświetlasz i też jestem bardzo zadowolona. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kusi mnie ta paletka 32 cieni, ale nie wiem kiedy ja bym to wszystko zużyła :D

      Usuń
  4. Najbardziej podoba mi się paleta do konturowania. Cienie wolę dobierać pojedyncze bo w zestawie większości nie wykorzystuje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja za to nie lubię pojedynczych - albo je gubię, albo niszczę, ciągle o nich zapominam, za to w paletce mam wszystko razem :D

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Copyright © 2016 Jednafiga Blog , Blogger