środa, 30 sierpnia 2017

Wakacyjne przypinki

Wakacyjne przypinki
Niedawno dotarły do mnie piękne, kolorowe przypinki - w kształcie ananasa, tukana i flaminga :)
Przypinki zamówiłam na Aliexpress, kosztowały 1,80 zł za sztukę. Czekałam na nie około 3 tygodni, w końcu dotarły - porządnie zapakowane, każda przypinka miała swój woreczek, dzięki czemu nie obijały się jedna o drugą. Przypinki są z metalu, widać że są porządnie wykonane. Mają zabezpieczenie które uniemożliwia odczepienie się ich podczas noszenia. Jakość i wygląd oceniam 5/5 :)  Link: https://goo.gl/WjLnUZ

Do czego można nosić takie przypinki? To już zależy od naszej fantazji, ja przypinam je do jeansowych szortów i myślę, że z niebieskim jeansem świetnie się komponują, ale równie dobrze można je przyczepić do kurtki albo torby. 

Mi przypinki bardzo się spodobały, na pewno zamówię jeszcze inne wzory - na Aliexpress jest ich mnóstwo, można wybierać i wybierać :) 




poniedziałek, 28 sierpnia 2017

zachowaj energię lata, czyli kolejna promocja -49% w Rossmanie

zachowaj energię lata, czyli kolejna promocja -49% w Rossmanie
Rossman nie po raz pierwszy zorganizował promocję -49%. Tym razem obejmowała ona balsamy do ciała, pomadki ochronne, odżywki do paznokci, odżywki i maski do włosów oraz produkty dla kobiet w ciąży, czyli całkiem sporo rzeczy.  Z promocji oczywiście skorzystałam, wybrałam rzeczy dla siebie, ale trochę wzięłam też z myślą o dodatku do wymian kosmetycznych bądź listów urodzinowych (na Dresscloud odbywa się całoroczna akcja wymiany karteczkami urodzinowymi, każdy chętny może do niej dołączyć :) ).
Jakie rzeczy wybrałam?



1. Maseczki, maseczki i jeszcze raz maseczki! Tych jest zdecydowanie najwięcej. Dla siebie wzięłam dwie maseczki żelowe Bielenda - miałam już wersję różową i byłam z niej bardzo zadowolona. Teraz wzięłam jeszcze pomarańczową na próbę. Do tego wzięłam dwie maseczki Blue Detox i maseczkę z aktywnym węglem, również z Bielendy, trzy maseczki w płacie z Garniera i dwie zwykłe maseczki Garnier. Jedną z maseczek w płacie miałam już okazję wypróbować, po jej użyciu skóra była dobrze nawilżona, chętnie więc wypróbuję pozostałe dwie wersje. Pozostałe maseczki - te z Ziaji i Rival de Loop - wzięłam już z myślą o innych osobach :)

2. Odżywki do włosów, z tymi też poszalałam. Na początku kupiłam jedną dużą odżywkę O'Herbal, oraz dwa mini produkty tej samej marki. Nie miałam wcześniej do czynienia z tymi odżywkami, ale od dawna miałam je na oku. Były one dodatkowo przecenione więc wyszły bardzo tanio, tym bardziej cieszę się, że je kupiłam :) Dodatkowo wzięłam mój must have wśród odżywek - Alterrę. Odżywkę Alterra miałam już wiele razy, zużyłam chyba ze sto opakowań i nie mam zamiaru z niej rezygnować, moje włosy świetnie na nią reagują. Na końcu dokupiłam jeszcze dwie maski z Biovax - po odliczeniu rabatu kosztowały ok. 5 zł, aż żal było ich nie wziąć....Nie miałam ich wcześniej, ale chętnie je przetestuję :)

3. Mini produkty - tutaj wzięłam wszystko z myślą o rozdaniach. Skusiłam się na dwie mini odżywki O'Herbal, dwa balsamy o zapachu mango oraz trzy peelingi Tutti Frutti.

4. Balsamy do ciała - tego było zdecydowanie najmniej. Balsamów mam w domu całą górę, nie wiem kiedy to w końcu zużyję, więc chociaż raz nie kupiłam sobie nowego balsamu. Ale za to wzięłam samoopalacz Kolastyna i mój kosmetyczny hit, żel aloesowy Skin 79. Bardzo się zdziwiłam kiedy zobaczyłam ten żel na półce w Rossmanie, w dodatku w promocji... nic tylko brać :)

5. Odżywka do paznokci Eveline. Nie miałam jej, dopiero zaczynam ją testować. Wzięłam wersję barwiącą płytkę i muszę przyznać, że wygląda zupełnie jak lakier do paznokci. Za jakiś czas na pewno pojawi się jej recenzja :)

6. Pomadki ochronne - to kolejny produkt którego mam zdecydowanie za dużo. Tym razem wzięłam tylko jedną dla koleżanki. Skusiłam się na Bielendę, pomadkę o zapachu cukierkowym - zarówno zapach jak i opakowanie są po prostu świetne :)

Z pozoru wydaje się, że jest tego bardzo dużo, ale większość rzeczy to maseczki i produkty nie dla mnie. Z zakupów jestem bardzo zadowolona, oby więcej takich promocji!

Jak wam się podoba ta akcja? Skorzystałyście? :)



niedziela, 27 sierpnia 2017

Makeup Revolution, czyli moja rewolucja makijażowa

Makeup Revolution, czyli moja rewolucja makijażowa
Zapewne wiele z Was słyszało o marce Makeup Revolution. Obecnie jest ona bardzo popularna, kosmetyki tej firmy można kupić w drogeriach online i sklepach stacjonarnych. Czym się wyróżniają?
- dobrym stosunkiem jakości do ceny
- szerokim asortymentem
- pięknymi opakowaniami

Firma oferuje szeroki wybór produktów, które moim zdaniem są świetne dla amatorów. Chcesz się nauczyć konturowania twarzy albo perfekcyjnego smokey eyes, ale nie chcesz wydawać na to milionów? Zainwestuj w MUR :)


Z kosmetyków tej marki korzystam od kilku miesięcy. Na początku wybrałam paletkę cieni do powiek - Naked Chocolate. Chciałam po prostu zacząć używać czegoś więcej w makijażu oka, do tamtej pory używałam tylko eyelinera oraz tuszu do rzęs. Białą czekoladkę dostałam w prezencie na gwiazdkę i byłam tym zachwycona :)  Paletka zawiera 16 cieni do powiek w wersji matowej, satynowej i z drobinkami. Wszystkie są w odcieniach brązu  i beżu. Opakowanie jest w kształcie czekolady, wygląda po prostu obłędnie - na początku nie mogłam oderwać od niego wzroku. Paletka jest wykonana bardzo porządnie, mam ją od świąt i póki co nic się w niej nie złamało ani nie uszkodziło. W środku jest lusterko oraz wygodny, duży aplikator.


Drugą paletką na jaką się zdecydowałam była kolejna czekoladka - Golden Bar, czyli wersja złota. Paletka zawiera 16 cieni w odcieniach brązu i złota, wszystkie są błyszczące bądź satynowe. Cienie dobrze pasują do makijażu wieczorowego, chociaż czasem używam ich też na co dzień. Opakowanie jest dokładnie takie samo jak w przypadku białej czekoladki, różni się tylko kolorem.



Obu paletek używam regularnie, chociaż częściej wybieram białą wersję, ze względu na matowe cienie.  Zarówno z bazą jak i bez bazy cienie dobrze się trzymają, nie rozmazują się ani nie załamują w kącikach oka. Po kilku godzinach makijaż nadal wygląda pięknie, cienie nie są w żaden sposób uszkodzone. Pigmentacja obu paletek również jest jak dla mnie idealna - nie za mocna ani nie za słaba. Jeśli chcę uzyskać słabszy kolor nakładam mniej warstw, jak chce coś mocniejszego to po prostu nakładam więcej kosmetyku, dzięki temu nie wyglądam jak miś panda. Cienie nakładam zwykle za pomocą dołączonej pacynki, wcześniej nakładałam je pędzlem Hakuro, ale lekko się obsypywały przy aplikacji. Kiedy używam pacynki nie mam z tym problemu, dodatkowo jest ona na prawdę wygodna w użyciu. Z obu paletek jestem bardzo zadowolona i mogę je śmiało polecić. Chętnie kupiłabym więcej wersji (najlepiej wszystkie :D ) ale póki co dwie to i tak za dużo :)


Kolejnymi kosmetykami z Makeup Revolution były róż oraz rozświetlacz. Róż kupiłam spontanicznie w Rossmanie, był w sporej obniżce i po prostu chciałam go wypróbować. Skusiłam się na wersję Brusting with Love, czyli najbardziej różową. Serduszko jest dosyć spore, składa się z 3 odcieni różu - można ich używać osobno lub razem. Wszystkie 3 kolory są błyszczące.



Z tego kosmetyku również jestem bardzo zadowolona. Zwykle jestem bardzo rozważna jeśli chodzi o kosmetyki z błyszczącymi drobinkami, ponieważ często podkreślają niedoskonałości i rozszerzone pory, jednak ten róż w żaden sposób mi nie szkodzi. Ma delikatny kolor, przez co nie da się go nałożyć za dużo za pierwszym pociągnięciem pędzla. Daje bardzo ładny, naturalny efekt, a właśnie to lubię w makijażu.

Kolejne moje serduszko z MUR skradło moje serce już dawno temu. Kiedyś kiedyś znalazłam w internecie zdjęcie pięknego rozświetlacza w kolorze tęczowym, z jednorożcem na opakowaniu. Jak tylko go zobaczyłam od razu wiedziałam, że muszę go wypróbować. Niestety, miałam duży problem ze znalezieniem tego kosmetyku, nie był on jeszcze dostępny w sprzedaży. Już prawie o nim zapomniałam, kiedy nagle znalazłam - ktoś wrzucił jego zdjęcie na Dresscloud. Dzięki pomocy jednej z użytkowniczek portalu dostałam w końcu swojego jednorożca (oraz powyższą złotą czekoladkę, która również była wtedy niedostępna w Polsce). Trochę się obawiałam jak będzie wyglądać taka tęcza na twarzy, nie chciałam sztucznego i tandetnego efektu, jednak to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Rozświetlacz jest po prostu przecudny. Na twarzy wcale nie wygląda jak tęcza, tylko jak piękna, jednolita, świetlista tafla. Nie wygląda sztucznie, oczywiście jeśli użyjemy go z umiarem. Na twarzy trzyma się przez długi czas, nie osypuje się. Jest to jeden z moich ulubionych kosmetyków do makijażu.


Ostatnim już kosmetykiem MUR który obecnie posiadam jest paletka do konturowania Ultra Pro HD. Paletkę dostałam w jednej z wymian kosmetycznych, byłam jej bardzo ciekawa - do tej pory moje całe "konturowanie" kończyło się na odrobinie bronzera na policzkach. Paletka zawiera 8 odcieni, w ciepłej i zimnej tonacji. Póki co dopiero uczę się nią posługiwać, ale z tego co widziałam można za jej pomocą stworzyć na prawdę ładny makijaż. Paletka jest dobrze napigmentowana, nie osypuje się podczas aplikacji. Do nakładania kosmetyku używam pędzli, póki co syntetycznych ale niedługo zamówię sobie coś lepszego. Chcę też wypróbować szczotkę do nakładania makijażu, podobno dobrze się nadaje do tej paletki. Na zdjęciu widać moje pierwsze podejście do konturowania - nie wyszło perfekcyjnie, miejscami nałożyłam za dużo bronzera, ale z efektu byłam zadowolona. 




Podsumowując, póki co miałam 5 kosmetyków Makeup Revolution - rozświetlacz, róż i trzy paletki. Z każdego kosmetyku jestem zadowolona, żaden mnie nie rozczarował. Na pewno nie są to moje ostatnie kosmetyki tej firmy, bardzo chce wypróbować jakąś pomadkę z serii Lip Lava i paletkę cieni z kolorowymi odcieniami. Jak tylko pojawi się u mnie jakaś nowość od razu dam znać. 

Jak Wam się podobają produkty tej marki? Macie, używacie? :) 








Witajcie na moim blogu :)

Witajcie na moim blogu :)
Witajcie na moim blogu :)

Mam na  imię Agata, mam 22 lata i mieszkam w Poznaniu. Od dawna myślałam o założeniu bloga, w końcu postanowiłam wcielić mój plan w życie. Interesuję się kosmetykami, uwielbiam je testować i recenzować, więc to właśnie o nich przeczytacie tu najwięcej. Od dwóch lat prowadzę  profil na Dresscloud pod nickiem Jednafiga, gdzie niemal codziennie zamieszczam krótsze bądź dłuższe wpisy. Na blogu postaram się umieszczać nieco dłuższe posty, ale mam nadzieję że nie będą one nudne :)

Poza kosmetykami uwielbiam też koty, to moja wielka miłość - sama mam jedną Kicię, która może czasem zawitać na zdjęciach. Uwielbiam zakupy na aliexpress, więc pewnie czasem pojawią się wpisy na ten temat. Do tego możecie się spodziewać od czasu do czasu różnego rodzaju dodatków, biżuterii, rzeczy do domu, różnych drobiazgów... Będą też oczywiście konkursy i rozdania :) Zachęcam do regularnego zaglądania, będzie mi bardzo miło jeśli dacie znać w komentarzach jak Wam się podoba dany wpis :)

Zapraszam do lektury!
Jednafiga


Obsługiwane przez usługę Blogger.
Copyright © 2016 Jednafiga Blog , Blogger