niedziela, 28 kwietnia 2019

Naturalne zakupy z targów Ekocuda Poznań!

Naturalne zakupy z targów Ekocuda Poznań!
Cześć!

Jak zapewne wiecie, niedawno odbyły się kolejne edycje targów Ekocuda. Miałam przyjemność uczestniczyć w targach w Poznaniu i dzisiaj chciałabym Wam pokazać kilka nowości które udało mi się na nich zdobyć :)

Same targi były jak zwykle udane, jedyne do czego można się przyczepić to do wielkich tłumów, ale nie dziwię się że tyle osób chciało odwiedzić to wydarzenie - żebyście widzieli jaka kolejka była na wejściu :D W tym roku na poznańskich targach pojawiło się kilkoro nowych wystawców, dzięki czemu mogłam kupić fajne nowości.

Co kupiłam na Ekocudach?


Pierwszym stoiskiem które odwiedziłam było stoisko Fresh&Natural. Poszłam tam specjalnie po pastę do mycia twarzy z melisą i szałwią. Pasta zaciekawiła mnie na poprzednich Ekocudach więc musiałam po nią wrócić. Pasta zawiera naturalne oleje oraz łagodne detergenty naturalnego pochodzenia, dzięki czemu delikatnie oczyszcza skórę i nie narusza warstwy hydrolipidowej naskórka. Dodatkowo na stoisku skusiłam się na spirulinę, czyli naturalne algi. Będę jej używać jako dodatku do maseczek.


Największe zakupy zrobiłam na stoisku Sylveco. Skusiłam się tam na naturalne serum do twarzy z aloesem Aloesove, ziołowy płyn do płukania ust Sylveco i peeling enzymatyczny z papainą Sylveco. Jako gratis do zakupów dostałam całą górę próbek i płyn hibiskusowy do tonizowania twarzy. Obsługa na stoisku była niezwykle miła i kompetentna, mimo dużej kolejki dziewczyny sprawnie obsługiwały kolejne osoby i z przyjemnością doradzały w wyborze kosmetyków. Teraz czeka mnie wielkie testowanie, bo wszystkie rzeczy ze stoiska to dla mnie nowości. Dodatkowo jakiś czas temu dostałam w związku z targami wielką paczkę kosmetyków z Sylveco, jej zawartość możecie zobaczyć poniżej. Część rzeczy czeka na przetestowanie, ale już mogę powiedzieć że olejek ujędrniający i ujędrniający żel pod prysznic Vianek są mistrzowskie, pachną obłędnie i świetnie działają <3


Obowiązkowym punktem Ekocudów było dla mnie stoisko Agnieszki ze sklepu https://napieknewlosy.pl/. Sklep i blog poznałam na poprzednich targach i od tamtej pory ciągle je obserwuję, dzięki nim bardzo poszerzyłam swoją wiedzę na temat pielęgnacji włosów. W sklepie kupiłam tym razem wcierkę Floresan na porost włosów. Wcierkę używam co drugi dzień i już widzę że pojawiają się pierwsze baby hair, więc wygląda na to że działa. Sama aplikacja jest wygodna, wcierka nie przetłuszcza włosów, jest na prawdę fajna.



Na porost włosów kupiłam również olejek Sattva. Miałam go od dawna na oku a że w końcu pojawiła się okazja to go kupiłam ;) Ekocuda to fajna okazja do takich zakupów, większość produktów jest na co dzień dostępna głównie online, trzeba płacić za wysyłkę, a tutaj wszystko jest na miejscu :D

Kolejną rzeczą jaką musiałam kupić była nowość z Resibo, czyli naturalny żel myjący do twarzy. Wiedziałam że go chce już od dnia jego premiery :)
Żelu do mycia twarzy Resibo używam od dnia zakupu i jestem nim oczarowana. Jest bardzo delikatny, ale mimo to doskonale oczyszcza skórę. Nie powoduje przesuszenia ani uczucia ściągnięcia. Odkąd zaczęłam go używam zauważyłam, że lepiej oczyszcza twarz niż mój poprzedni produkt (pianka do mycia twarzy Bielenda z serii z miodem), pory są mniej zapchane, a stan mojej cery znacząco się polepszył.



Ostatnią rzeczą na jaką się skusiłam był podkład mineralny Pixie Cosmetics. Podkład wypatrzyłam na ostatnich Ekocudach na warsztatach makijażowych, teraz w końcu zdecydowałam się na to aby go kupić. Podkład będzie w sam raz na nadchodzące lato, bo nie jest ciężki i nie zapycha. Idealnie wtapia się w skórę i wygląda niezwykle naturalnie. Podkład mineralny jest znacznie zdrowszy dla cery niż tradycyjny podkład, moja cera już po 2 tygodniach używania minerałów wyglądała lepiej.



Na Ekocudach dostałam też całą masę różnych próbek. Bardzo fajnie, bo niektóre produkty chciałam wypróbować ale wolałam nie brać pełnego opakowania (wiadomo, coś może mnie uczulić i wtedy co zrobię z takim produktem?). Moim zdaniem targi to świetna sprawa dla osób wymagających, praktycznie wszystkie produkty można przetestować i sprawdzić czy będą nam pasować.

Podsumowując, po Ekocudach przybyło mi mnóstwo naturalnych nowości. Niektóre jeszcze czekają na pierwsze użycie, ale postaram się je czym prędzej wypróbować. Z zakupów i z samych targów jestem bardzo zadowolona, a Ekocuda polecam każdemu, kto interesuje się naturalną pielęgnacją. Jest to wydarzenie na które warto iść :)

Na zakończenie łapcie kilka zdjęć z targów :)

















środa, 7 listopada 2018

EKOCUDA Poznań 2018 - relacja z targów kosmetycznych

EKOCUDA Poznań 2018 - relacja z targów kosmetycznych

Cześć!
Niedawno miałam okazję po raz pierwszy uczestniczyć w jednym z największych targów kosmetyków naturalnych, czyli w Ekocudach. W tym roku Ekocuda po raz pierwszy zawitały do Poznania, więc nie mogłam przepuścić takiej okazji. Po raz pierwszy byłam na tak dużych targach kosmetyków i byłam pod dużym wrażeniem ogromu stoisk i kosmetycznych cudów (a i tak poznańska edycja nie była największa!).
W ramach targów można było zobaczyć stoiska 43 wystawców, wziąć udział w wykładach i warsztatach makijażowych z marką Pixie i Anabelle Minerals. Ja skusiłam się na warsztaty z marką Pixie i był to dobry wybór.

Na warsztatach udało mi się po raz pierwszy wykonać makijaż kosmetykami mineralnymi. Pani prowadząca zajęcia na początku dobrała mi odpowiedni odcień podkładu. Dowiedziałam się, że moja cera ma kolor neutralny w kierunku różowego i właśnie takie odcienie powinnam dla siebie wybierać. Po dobraniu odcienia podkładu i korektora prowadząca pokazała w jaki sposób nakładać poszczególne kosmetyki i w jaki sposób za pomocą różnych pędzli uzyskać odpowiedni poziom krycia. Warsztaty trwały około 2 godziny i były bardzo przyjemne. Przekonałam się trochę do kosmetyków mineralnych i po zużyciu zapasów kosmetycznych kupię na próbę podkład mineralny.

Targi kosmetyków naturalnych to dobra okazja do poznania nowych marek i ich twórców. Można też zobaczyć nowości kosmetyczne poszczególnych firm i poznać aktualne trendy w branży. Dodatkowo można też poznać znanych blogerów kosmetycznych :)

Myślę że organizacja targów była bardzo dobra, nie mam nic negatywnego do powiedzenia na ten temat, no może poza tym że na targach były wielkie tłumy i czasem aż trudno było się gdzieś dopchać. Ale to chyba znaczy, że wielu osobom się podobało? :)

Jeśli będziecie mieli okazję to polecam wziąć udział w Ekocudach, targi odbywają się w wielu miastach więc nie musicie jechać koniecznie do Poznania. Ja z pewnością udam się na kolejną edycję, już nie mogę się jej doczekać.

Co przyniosłam z Ekocudów?

Moim pierwszym zakupem był hydrolat malinowy Senkara. Polowałam jeszcze na mydło do mycia pędzli, niestety rozeszło się ono na Ekocudach w Warszawie, będę je musiała dokupić na ich stronie internetowej. Hydrolat zamknięty jest w szklanej buteleczce z wygodnym atomizerem. W jego składzie znajdziemy produkt destylacji owocu i liści maliny właściwej, jest to więc bardzo naturalny kosmetyk jednoskładnikowy. Hydrolat ma cudowny, słodki i naturalny zapach malin. Charakteryzuje się lekko obniżonym pH. Hydrolatu używam w zastępstwie toniku, po każdym myciu twarzy. Można też używać go jako mgiełki do włosów, albo spryskać nim twarz w ciągu dnia, nawet jeśli mamy makijaż – odświeży to skórę. Hydrolat malinowy nadaje się dla osób z każdym typem cery, będzie dobry w szczególności dla skóry dojrzałej, szarej i zmęczonej.


Drugim zakupem była esencja z mleczkiem pszczelim Polny Warkocz. Od dłuższego czasu chciałam wypróbować coś z tej firmy, ale niestety nie mogłam jej dostać stacjonarnie.
Esencja zawiera mleczko pszczele, hydrolat z róży damasceńskiej, glicerynę roślinną, propanediol (glikol roślinny) i alkohol benzylowy (delikatny konserwant). Esencja przeznaczona jest do codziennej pielęgnacji skóry suchej i dojrzałej. Można jej też używać do rozrabiania suchych maseczek. Fajnie komponuje się z maseczką z miodem i kurkumą z Miodowej Mydlarni.


Nie miałam w planach zakupu żadnej maseczki, ale stwierdziłam że skoro od dawna chciałam mieć jakąś z kurkumą a na Ekocudach znalazłam ciekawą, to czemu by nie :) Miodowa Mydlarnia produkuje kosmetyki naturalne z woskiem, miodem i pyłkiem pszczelim. Ja postanowiłam wypróbować ich maseczkę z miodem i kurkumą. Oprócz tych dwóch składników, maseczka zawiera również mleko, pyłek pszczeli, mączkę owsianą i cynamon. Mączka owsiana poprawia nawilżenie skóry, kurkuma działa antyoksydacyjnie, miód i pyłek pszczeli nawilżają i odżywiają skórę, a cynamon działa antyseptycznie. Maseczka polecana jest do każdego typu cery, zwłaszcza cery normalnej i problematycznej. Opakowanie jest niewielkie, ale maseczka jest wydajna, po trzech użyciach nawet nie widać żeby jej ubyło :)


Niedaleko Miodowej Mydlarni znalazłam też stanowisko Ministerstwa Dobrego Mydła. Miałam już kiedyś do czynienia z tą firmą i zakochałam się w ich produktach. Tym razem jednak wzięłam tylko dwie półkule pielęgnacyjne do kąpieli, o zapachu cynamonu oraz mleka i miodu. Półkule nie barwią wody, ale za to świetnie nawilżają i natłuszczają skórę.


Oprócz Ministerstwa Dobrego Mydła zrobiłam spore zapasy kąpielowych umilaczy na stoisku Full Mellow. Było to jedno z najbardziej obleganych stoisk na targach i wcale mnie to nie dziwi! Produkty Full Mellow są bardzo ładne, kolorowe i pachnące, z daleka rzucają się w oczy. Ja skusiłam się na pielęgnującą półkulę do kąpieli o zapachu kawy i orzechów, pachnie jak cappucino :) Do zakupów dostałam też dwie kolorowe bomby do kąpieli o zapachu melona i jednorożców. Jedna jest dla koleżanki, a drugiej żal mi zużyć bo jest tak ładna. Na stronie Full Mellow możecie zobaczyć jak wyglądają te kule w akcji, woda robi się dzięki nim bardzo kolorowa, więc jeśli lubicie kąpielowe umilacze to na pewno warto tam zajrzeć. Oprócz bomb kąpielowych, Full Mellow ma również mydła i kosmetyki pielęgnujące. Czekam aż ponownie otworzą sklep stacjonarny i lecę do nich w odwiedziny :D


W związku z targami otrzymałam też zestaw kosmetyków Be The Sky Girl, w skład którego wchodził peeling o zapachu pina colady oraz serum do olejowania włosów. Oba kosmetyki opiszę dokładniej w innym poście, więc póki co powiem tylko że wszystkie kosmetyki Be The Sky Girl tworzone są z naturalnych składników. Serum jest na bazie oleju kokosowego i masła shea, ma wygodne opakowanie w formie sprayu oraz piękny zapach pomarańczy. Peeling do ciała jest na bazie cukru i naturalnych olejów, świetnie wygładza, masuje i nawilża skórę. Po jego użyciu nie musimy już używać balsamu do ciała. Opakowanie jest bardzo duże, ma aż 220 g, nie wiem kiedy je zużyję :D Zarówno serum jak i peeling dobrze się u mnie spisują. Dzięki serum moje włosy są pięknie lśniące, a peeling stał się jednym z moich ulubieńców ostatnich czasów. Chętnie przetestuję inne kosmetyki Be The Sky Girl :)




Oprócz kosmetyków do pielęgnacji ciała, kupiłam też coś do włosów. Na Ekocudach odkryłam wspaniałe stoisko idealne dla włosomaniaczki, czyli stoisko sklepu napieknewlosy.pl. Wcześniej nie znałam ani tego sklepu, ani związanego z nim bloga, za to od czasu Ekocudów ciągle tam zaglądam. Na blogu znalazłam wiele ciekawostek na temat pielęgnacji włosów. Na stanowisku kupiłam maskę Fitness Model. Zupełnie nie znałam jej wcześniej, ale zaufałam dziewczynom ze stanowiska i postanowiłam ją wypróbować. Maska miała ujarzmić moje puszące się włosy i faktycznie jej się to udało. Po jej użyciu od razu zauważyłam, że moje włosy nie są obciążone, ale za to są wygładzone i bardzo mocno lśniące. Maska jest genialna :)


Oprócz kosmetyków, na Ekocudach można też znaleźć inne ciekawe produkty. Ja kupiłam dodatkowo dwa woski zapachowe Lawendowej Mydlarni oraz mieszankę ziołową Essences.
Stoisko Essences polecam każdemu. Obsługa klienta jest wzorowa, herbaty możemy testować, a właściciele chętnie o nich opowiadają. Wzięłam na próbę mieszankę Chakra Balance i jest pyszna!
Na stanowisku Lawendowej Mydlarni odkryłam za to jeden z najpiękniejszych wosków do kominka. Lubicie zapach świeżego kwiatu bzu? Jeśli tak, to polecam ręcznie robiony wosk z Lawendowej Mydlarni. Kiedy go odpaliłam to miałam wrażenie, że siedzę w ogrodzie. Gama zapachów jest bardzo szeroka, ponadto firma ma w swojej ofercie świece z drewnianym knotem, więc każdy znajdzie tam coś dla siebie.


Podsumowując, targi uważam za wyjątkowo udane. Był to wspaniale spędzony czas, zobaczyłam wiele ciekawych rzeczy i poznałam kilka osób związanych z branżą. Na pewno wybiorę się tam ponownie!

Byłyście kiedyś na takich targach? Jak Wam się podobało? Dajcie znać w komentarzu :)

















wtorek, 28 sierpnia 2018

Błyszczące maseczki Selfie Project Peel-off Shine Like - hit czy kit? Recenzja GalaxyMask

Błyszczące maseczki Selfie Project Peel-off Shine Like - hit czy kit? Recenzja GalaxyMask
Cześć!

Niedawno pojawiły się w sprzedaży nowe maseczki Selfie Project z serii Shine Like. Maseczki od razu zrobiły furorę i patrząc na opakowanie trudno się temu dziwić. Są one oczywiście inspirowane brokatowymi maseczkami Glam Glow, których cena jest znacznie wyższa (ok. 200 zł/50g). Nie każdy może sobie pozwolić na taki wydatek, więc Selfie Project to ciekawa alternatywa.

 W serii znajdziemy 4 warianty masek: 

1. Shine Like a Star, oczyszczająca maska z bioaktywnym węglem i czarną quinoa (czarna).

Skład: Aqua, Polyvinyl Alcohol, Alcohol, Glycerin, Polysorbate 20, Charcoal Powder, Chenopodium Quinoa Seed Extract, Xanthan Gum, PEG 40 Hydrogenated Castor Oil, Polyglycerin-10, Polyglyceryl-10 Myristate, Polyglyceryl-10 Stearate, Citric Acid, Sodium Dehydroacetate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Polyethylene Terephthalate, Polyurethane 11, Aluminium Powder, Parfum, Linalool.


2. Shine Like a Pearl, rozświetlająca maseczka z wyciągiem z pereł i pomelo (różowa). 

Skład: Aqua, Polyvinyl Alcohol, Alcohol, Glycerin, Polysorbate 20, Hydrolyzed Pearl, Gluconolactone, Calcium Gluconate, Citrus Paradisi (Grapefruit) Fruit Extract, Xanthan Gum, PEG 40 Hydrogenated Castor Oil, Citric Acid, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Polyethylene Terephthalate, Polyurethane 11, Aluminium Powder, Parfum, Linalool, Cl17200, Cl15850.



3. Shine Like a Diamond, nawilżająca maseczka z kwasem hialuronowym i algami (niebieska). 

Skład: Aqua, Polyvinyl Alcohol, Alcohol, Glycerin, Polysorbate 20, Sodium Hyaluronate, Fucus Vesiculosus Extract, Xanthan Gum, PEG 40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Polyethylene Terephthalate, Polyurethane 11, Aluminium Powder, Parfum, Linalool, Cl42090, Cl19140.


4. Shine Like a Princess, wygładzająca maseczka z herbatą i aloesem (zielona).

Skład: Aqua, Polyvinyl Alcohol, Alcohol, Glycerin, Polysorbate 20, Camellia Sinensis Leaf Extract, Bambusa Vulgaris Leaf/Stem Extract, Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Xanthan Gum, PEG 40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Polyethylene Teraphthalate, Polyurethane 11, Aluminim Powder, Parfum, Linalool, Cl15850, Cl42090, Cl19140, Cl14720.



Jaki jest skład maseczek Selfie Project? 

Na pewno nie naturalny :D W skład maseczek wchodzą:

- Aqua, czyli woda. 
Polyvinyl Alcohol, czyli syntetyczna substancja używana przy produkcji m.in. lakieru do paznokci i klejów kosmetycznych. Odpowiada ona za konsystencję maski. 
Alcohol, czyli alkohol, substancja naturalna. Może podrażniać i wysuszać wrażliwą skórę, pełni funkcję konserwującą. 
- Glycerin, czyli humektant, substancja nawilżająca i konserwująca. 
Polysorbate 20, czyli emulgator i stabilizator. Substancja nie jest wskazana w kosmetykach dla dzieci ze względu na możliwość zanieczyszczenia szkodliwym dioksanem. 
- Różne substancje aktywne, inne w zależności od maseczki. 
PEG 40 Hydrogenated Castor Oil, czyli substancja pomocnicza, niewskazana dla dzieci i kobiet w ciąży. 
Phenoxyethanol, czyli substancja konserwująca. Zakazana w Japonii, słabo przebadana, nie jest wskazana dla kobiet w ciąży i dzieci. 
Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate konserwanty. 
- Polyethylene Terephthalate - w sumie to ciężko mi powiedzieć jaka jest funkcja tego składnika, jednak z tego co przeczytałam widzę, że nie jest to składnik wskazany w kosmetykach do stosowania na skórze. 
Polyurethane 11 - odpowiada za konsystencję. 
- Substancje zapachowe i barwniki. 

Nie mam nic przeciwko kosmetykom ze sztucznymi składnikami, ale ten skład mnie nie przekonuje. 


Nie trudno się domyślić, że zainteresowanie wzbudził głównie wygląd masek - kolorowe, błyszczące, brokatowe, w sam raz dla księżniczek. Sama też skusiłam się głównie przez ich wygląd i to był chyba błąd. Faktycznie, maski wyglądają fajnie w opakowaniach, ale na twarzy już nieco gorzej. Błyszczących drobinek prawie nie widać, jest ich niezbyt dużo. Niestety, maseczki nie są też zbyt dobre dla cery. Przy ich stosowaniu nie zauważyłam większych efektów. Maseczki mnie nie podrażniły, ale też nie wpłynęły korzystnie na stan cery. Mimo że wyglądają ciekawie raczej nie sięgnę po nie ponownie.

Znacie te maseczki? Co o nich sądzicie? Dajcie znać w komentarzu! :)


poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Marion Final Control - sposób na idealnie proste włosy

Marion Final Control - sposób na idealnie proste włosy
Cześć!

Niedawno miałam okazję poznać nową serię kosmetyków do stylizacji włosów prostych Final Control od Marion. Do tej pory rzadko sięgałam po tego typu produkty, ale teraz się to zmieni. Moje włosy są niby proste, ale tak nie do końca - ciągle się zawijają, lekko falują, puszą się i są trudne do ułożenia. Zwykle noszę je rozpuszczone, ale przy obecnych upałach jest mi zbyt gorąco, więc muszę je jakoś związywać. Zwykły kucyk już mi się znudził i kombinuję z innymi fryzurami, ale niby jak mam układać tak niesforne włosy? Na szczęście z pomocą przyszedł mi Marion i ich nowa seria do stylizacji. W skład serii wchodzą 3 produkty: płyn, serum i krem do stylizacji.
Według producenta, seria Final Control nie tylko ułatwia stylizację włosów ale i chroni je przed działaniem wysokiej temperatury. Jest więc idealna dla osób, które codziennie używają suszarki albo innych urządzeń do stylizacji.


Krem do stylizacji włosów prostych Marion

Pierwszą rzeczą którą zauważyłam, był piękny zapach kremu, z resztą wszystkie kosmetyki z tej serii pachną bardzo ładnie. Kiedy użyłam ich po raz pierwszy, mój chłopak pytał się mnie czy mam jakieś nowe perfumy :D
Krem ma 150 ml, jest więc całkiem spory. Opakowanie jest szczelne, można bez obaw zabrać je w podróż. Kosmetyk ma konsystencję bardzo lekkiego kremu i biały odcień. Na początku bałam się, że będzie obciążać moje włosy bo właśnie z tym kojarzyły mi się kremy do stylizacji, ale o dziwo nie zauważyłam żeby to robił.
Krem należy wetrzeć w wilgotne włosy i stylizować suszarką. Jak już wspomniałam, produkt nie oblepia włosów, za to sprawia że są one bardziej podatne na stylizację. Nie miałam problemu z rozczesaniem włosów ani z ich ułożeniem. Włosy były bardziej proste niż normalne, w ciągu dnia natomiast nie pogniotły się ani nie pofalowały, były też bardziej błyszczące.


Płyn do stylizacji włosów prostych Marion Final Control

W przeciwieństwie do kremu, płyn przeznaczony jest do włosów zarówno mokrych jak i suchych. Opakowanie zawiera 200 ml produktu, więc myślę że wystarczy na długi czas. W przypadku płynu również nie zauważyłam efektu oblepienia włosów, mimo że produkt działa podobnie jak lakier do włosów.
Płyn stosuję jako utrwalacz, czyli po prostu psikam nim gotową fryzurę. Co ciekawe, płyn sprawdza się tak samo dobrze w przypadku rozpuszczonych włosów jak i w przypadku włosów związanych - utrwala i jedno i drugie tak samo dobrze. Myślę, że może być ciekawą alternatywą dla lakieru do włosów.


Lekkie serum wygładzające do włosów prostych Marion Final Control

Serum jest ostatnim etapem stylizacji fryzury. Nie używam go codziennie, raczej na specjalne okazje. Świetnie współpracuje z innymi produktami z serii, chociaż w przypadku płynu do stylizacji wolę jednak najpierw nałożyć serum, a na końcu płyn. Serum ma pojemność 50 ml, może się wydawać że to mało ale używa się go w niewielkich ilościach. Lekkie serum wygładza włosy, nawilża i dodaje im blasku. Jest niezastąpione przy robieniu warkocza - nakładam odrobinę serum na poszczególne pasma i potem zaplatam. Dzięki temu warkocz nie ma wystających kosmyków, wygląda gładko i jest bardziej trwały.


Podsumowując, seria Final Control do włosów prostych sprawdziła się u mnie doskonale. Wszystkie produkty ułatwiają stylizację i utrwalenie fryzury bez zbędnego obciążenia. Włosy są dzięki nim pełne blasku, wyglądają ładnie i zdrowo. Dodatkowym plusem jest też ochrona włosów przed wysoką temperaturą.
Kosmetyki Marion są łatwo dostępne w wielu drogeriach, zarówno stacjonarnych jak i internetowych. Myślę, że warto je wypróbować i polecam je szczególnie osobom z niesfornymi i wymagającymi włosami. Ja jestem bardzo zadowolona :)

Znacie tą serię kosmetyków? Może znacie inne ciekawe produkty Marion? Dajcie znać w komentarzach!

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Copyright © 2016 Jednafiga Blog , Blogger