czwartek, 2 listopada 2017

Denko: październik 2017

Witajcie :)

Październik dobiegł końca, więc przyszedł czas na denko. Jest to moje drugie denko, wrześniowe możecie obejrzeć tutaj: KLIK. W tym miesiącu zużycie było mniejsze, pewnie dlatego bo wszystkie napoczęte kosmetyki zużyłam we wrześniu. Zapraszam do lektury :)



1. Szampon Balea, seria tropikalna. Musze przyznać, że szampon był cudowny i z wielką chęcią kupiłabym go ponownie. Pachniał świetnie, coś jak kiwi i melon - cudo! Po jego użyciu włosy były dobrze oczyszczone, pachnące, nie plątały się. Opakowanie również wygląda świetnie. Jeśli kiedyś będę miała okazję to na pewno kupię go ponownie :)

2. Pianka do mycia twarzy Tonymoly, seria Pokemon. Jest to kosmetyk z wymiany, nie było go za wiele w opakowaniu, ale za to okazał się bardzo wydajny. Z niego również byłam bardzo zadowolona. Pianka nie wysuszała  ani nie podrażniała skóry, za to świetnie ją oczyszczała. Miałam też wrażenie, że zmniejsza widoczność porów. Wielki plus!

3. Isana, żel pod prysznic Sudafrika, edycja limitowana. Żel miał egzotyczny zapach, spisał się tak samo dobrze jak i inne żele Balea. Nie był to najlepszy zapach jaki miałam, ale poza tym nie mam mu nic do zarzucenia.


4. Balea, żel pod prysznic z jednorożcem. Miałam go już od kilku miesięcy i żal mi go było używać. Opakowanie jak widać wygląda słodko, jedno z lepszych jakie widziałam. Sam żel miał zapach kokosa i słodkości, moim zdaniem idealnie pasował do jednorożca. Byłam z niego bardzo zadowolona i cieszę się, że mam jeszcze drugie opakowanie tego żelu (w wersji z dinozaurami).

5. Batiste, suchy szampon w wersji Nice. Szampony Batiste używam od lat i jestem z nich bardzo zadowolona, ta wersja również mnie nie zawiodła. Po użyciu szamponu włosy były świeże, puszyste i pachnące. Zapach był przyjemny, słodki ale nie duszący. Polecam, na pewno sięgnę po inne wersje.

6. Kolejny kosmetyk Balea, tym razem jest to pianka do golenia. Pianka spełniła swoje zadanie - ułatwiała golenie, zmniejszała podrażnienia. Jest to zwyczajna pianka, nie mam nic do dodania ;)

7. Serum do twarzy Bioliq. Jest to kosmetyk którego nie mogłam zużyć, leżał w szafce od dawna. Serum szybko się wchłaniało, ale po dłuższym używaniu nie widziałam efektów. Po jego odstawieniu nie zauważyłam żadnej różnicy.

8. Mizon Snail Recovery gel, krem do twarzy ze śluzem ślimaka. Kosmetyki ze śluzem ślimaka słyną z dobrego nawilżenia, ale niestety ten krem nie powalił mnie na kolana. Po prostu nie nawilżał, wchłaniał się błyskawicznie i tyle. Nie polecam.

9. Balea, pomadka ochronna do ust. Pomadka była bardzo średnia, smarując się nią miałam wrażenie, że w środku jest jakaś mąka albo piasek. Miała niedobry smak.


10. Mydło w płynie Linda, zapas. Mydło można kupić w Biedronce za niewielkie pieniądze. Miało przyjemny, kremowy zapach. Jestem z niego zadowolona i na pewno kupię ponownie.

11. Klairs, maska w płacie. Maseczka była bardzo dobrze nasączona esencją, a to wielki plus. Wszystko wchłonęło się błyskawicznie. Maseczka nawilżyła skórę, efekt był bardzo dobry. Jestem z niej zadowolona i chętnie sięgnę po nią ponownie.

12. Holika Holika, kolejna maska w płacie. Co do tej maseczki mam mieszane uczucia. Stosowałam ją już kilka razy, teraz zrobiłam wszystko tak jak zawsze i niestety, ale zauważyłam ogromne podrażnienia. Skóra była czerwona, dokładnie w miejscu w którym leżała na niej maska. Jestem pewna, że wszystko zrobiłam tak jak zawsze, maseczki nie trzymałam zbyt długo na twarzy. Nie wiem czy sięgnę po nią ponownie :(


13. Urocza maseczka w płacie z tygryskiem firmy SOC. Maseczka miała nadruk tygrysa, wyglądała bardzo fajnie. W opakowaniu było mnóstwo esencji, ale niestety sam płat był do niczego. Strasznie sztywny, nie przylegał dokładnie do twarzy. Ale za to esencja okazała się świetna, doskonale nawilżyła skórę.

14. Garnier Skin Active, dwie maseczki - z cytryną i z czerwoną glinką. Obie maseczki były przyzwoite, chociaż muszę powiedzieć że czerwona glinka spisała się znacznie lepiej. Po jej użyciu cera była promienna i matowa. Wersja cytrynowa była bardziej żelowa, coś jak kisiel. Nie zauważyłam efektów po jej użyciu, za to miałam problem żeby ją zmyć z twarzy.

15. Fitokosmetik, maska jajeczna. Maseczka okazała się bardzo dobra. Nawilżyła i odżywiła skórę, bez efektu podrażnienia. Miała przyjemny zapach. Jestem z niej zadowolona i chętnie po nią sięgnę znowu.

16. Organique, maseczka ananasowa. Uwielbiam te maseczki i z wielką chęcią ich używam. Świetnie pachną i mają doskonałe działanie. Po ich użyciu skóra jest nawilżona, odżywiona i promienna. Na pewno do nich wrócę.

17. I ostatnia maseczka, AA, maseczka himalajska. Była to maseczka z białej glinki. Miała trochę mocny zapach, ale na szczęście nie podrażniła skóry. Jestem z niej zadowolona i z chęcią zużyję drugą połowę opakowania :)

Jak tam Wasze denka? :) 

8 komentarzy:

  1. Jak zwykle szalejesz kochana :) kiedy Ty to wszystko zużywasz! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie Bioliq, ale na rozstepy, pomimo ze mam malutkie to i tak sie nie spisał. Troche przereklamowana firma :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę w końcu zamówić sobie próbki tych pianek do twarzy z serii Pokemon, by wybrać najlepszą i kupić pełnowymiarowy produkt, bo bardzo mnie ciekawią te pianki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Żel w jednorożce - cudo! Sama miałam kiedyś okazję wypróbować produkty z balea i jestem ich wielką fanką są fantastyczne i za nie wielką cenę

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyle zużyć a ja znam tylko Batiste i to nie tę wersję :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przyznać, że akurat fanką szamponów Balea nie jestem - większość z nich słabo się u mnie sprawdzała. Co innego żele ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. akurat szampony mają takie sobie, ale ten tropikalny był na prawdę bardzo dobry, o wiele lepszy od innych :)

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Copyright © 2016 Jednafiga Blog , Blogger