Witajcie :)
W dzisiejszym poście chciałabym Wam pokazać dwie wyjątkowe maseczki w płacie. Ich zdjęcia mogliście już zobaczyć na Instagramie, chodzi oczywiście o Pandę i Tygrysa firmy Balea.
Zwróciły moją uwagę dzięki zwierzęcym wzorom, uwielbiam produkty które oprócz dobrego działania mają ciekawy wygląd. Do tej pory miałam już trochę produktów Balea i byłam z nich zadowolona, ale maseczek jeszcze nie miałam, więc tym chętniej je wypróbowałam.
Balea to niemiecka marka, dostaniemy ją w sieci drogerii DM. W Polsce możemy ją dostać w sklepach internetowych oraz na allegro, ceny są tam wyższe niż w DM ale i tak nie są zbyt wysokie.
Jeśli chcesz zobaczyć moje zakupy z DM to zapraszam tutaj: Primark, DM i Muller, czyli nowości zakupowe :)
Balea, Be A Panda
Pierwszą maseczką którą wypróbowałam była maska ze słodką pandą na opakowaniu. Przyznacie chyba, że maska wygląda wyjątkowo uroczo?
Maseczkę trzymałam na twarzy przez 15 minut, następnie ją zdjęłam i wklepałam resztki esencji. Esencję nałożyłam też na szyję i dekolt, było jej bardzo dużo. Wszystko wchłonęło się bardzo szybko, po kilku minutach nie było śladu po maseczce. Skóra była gładka i przyjemna w dotyku, nawilżenie było od razu zauważalne. Jakościowo maseczka nie ustępowała niczym maseczkom koreańskim. Byłam z niej bardzo zadowolona i z chęcią sięgnę po nią ponownie, o ile tylko ją gdzieś dostanę.
Balea, Be A Tiger
Drugą maseczką którą wypróbowałam była wersja z tygrysem. Podobnie jak panda, tygrys spisał się świetnie. Sama maska była dobrze dopasowana do twarzy, nie była za wielka ani za mała. Otwory na oczy były nieco za małe, ale u mnie to norma, zawsze je lekko rozciągam. Maseczkę trzymałam przez 15 minut, potem wklepałam resztki esencji w skórę. Tak samo jak w pierwszym przypadku maska zawierała mnóstwo esencji, wystarczyło mi na szyję i dekolt. Wszystko wchłonęło się dosyć szybko, dzięki czemu mogłam nałożyć krem z filtrem i makijaż.
Podsumowując, obie maski spisały się tak samo dobrze. Nawilżyły skórę, odświeżyły ją i ujędrniły. W zasadzie jedyna różnica jaką między nimi widzę to nadruk na opakowaniu, niestety nie porównałam ich składów ale pewnie były podobne. Świetnie się bawiłam stosując obie maseczki i chętnie sięgnę ponownie po maski Balea :)
Niestety ich minusem jest dostępność, tak jak wspomniałam wcześniej są one dostępne głównie w DM. W Polsce możemy ich szukać na Allegro albo w drogeriach internetowych oferujących towary z Niemiec.
Co sądzicie o tych maseczkach, chciałybyście je wypróbować? :)
Genialnie wyglądają na twarzy :D
OdpowiedzUsuńGraficznie płaty są cudowne, ale ja nie przepadam za tego typem maski.
OdpowiedzUsuńJakie super maseczki ! :)
OdpowiedzUsuńAle czaderskie te maseczki :D Miłego poniedziałku!
OdpowiedzUsuńNawzajem kochana :)
UsuńJeszcze nigdy nie robiłam maseczki, ale jeśli to chce taka z panda😍
OdpowiedzUsuńMuszę je mieć :D
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie próbowałam takich miseczek, ale się na bank skuszę
OdpowiedzUsuńJakie słodkie :)
OdpowiedzUsuńBędąc w Berlinie, widziałam te maseczki w ichnim DM, ale ostatecznie się nie skusiłam. A szkoda, bo widzę kolejną pozytywną recenzję na ich temat... Następnym razem w DM będę więc mądrzejsza (o ile jeszcze będą:)).
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawią te maski i też mam na nie chrapkę 😊
OdpowiedzUsuń