piątek, 5 stycznia 2018

denko: grudzień 2017

Witajcie :)
 
 Długo nie mogłam się zabrać za ten post - zdjęcia wyszły okropnie, a wszystkie puste opakowania powędrowały już  do kosza - ale w końcu to jakoś ogarnęłam. Jak co miesiąc przychodzę do Was z denkiem, w tym miesiącu dosyć udanym.  Zużyłam kilka starych kosmetyków, których przez długi czas nie mogłam wykończyć, niestety trafiła się też jedna rzecz po terminie. W zeszłym miesiącu zużyłam też wyjątkowo dużo próbek, aż 14. Bardzo mnie to cieszy, bo mam cały karton próbek i kiedyś muszę to w końcu zużyć. Zaczynamy!
 

1. W grudniowym denku pojawiły się wyjątkowo aż dwa produkty do golenia. Pierwszy z nich to pianka Balea o zapachu tropikalnym. Pianka pachniała bardzo ładnie, była też całkiem niezła, choć nie tak dobra jak żel.

2. Drugi produkt to żel do golenia Balea, również o zapachu tropikalnego kokosa. Żel był dobry, dzięki niemu miałam wyraźnie mniej podrażnień. Chętnie kupię kilka na zapas przy kolejnej wizycie w DM.

3.  W tym denku było też wyjątkowo dużo żeli pod prysznic. W końcu wykończyłam wszystkie te, które miałam na dnie, w łazience od razu zrobiło się więcej miejsca. Pierwszym żelem który wykończyłam był truskawkowy LPM, o którym pisałam już na blogu (KLIK). Żel okazał się mniej wydajny niż przypuszczałam, ale jego używanie to była prawdziwa przyjemność.

4. Kolejnym żelem był One Ginger Morning Treaclemoon, jeden z moich ulubieńców. Kocham ten zapach i na pewno do niego wrócę. Żel pachnie jak cola z cytrynami, jest bardzo orzeźwiający. Do kompletu mam jeszcze balsam :)

5. Trzeci żel pochodził z zimowej, limitowanej edycji Isana. Zapach był bardzo słodki, aż mdły. Na początku mi się podobał, ale im dłużej go używałam tym bardziej mi przeszkadzał.

6. Ostatni żel również był opisany na blogu, w poście Halloweenowym. Żel wystarczył na długo, ale im dłużej go używałam tym bardziej drażniła mnie jego konsystencja - był trochę za rzadki, przez co przelewał się przez ręce. Właśnie przez ta konsystencję nie zdecydowałam się na zakup wersji świątecznej.

7. W zeszłym miesiącu wykończyłam też kolejny już szampon Batiste, o zapachu róży. Róża to to na pewno nie była, raczej jakieś kwiaty i słodkie perfumy, ale sam szampon spisywał się znakomicie. Wiele razy uratował na szybko moją fryzurę.  

8. Kolejnym produktem do włosów był ziołowy czarny szampon Babuszki Agafi. Była to już moja druga butelka w tamtym roku. Szampon dobrze oczyszczał włosy, nie powodował ich przetłuszczania. Na pewno kiedyś sięgnę po niego ponownie.

 
9.  Kosmetykiem który się przeterminował był balsam po opalaniu Sun Balance. Spisywał się tak sobie, miał brzydki zapach i ciężką konsystencję. Po nałożeniu go na skórę wszystko się kleiło. Nie polecam.
 
10. W końcu zużyłam do końca peeling Love Your Body. Peeling był świetny, chętnie przetestowałabym inne zapachy. Jedyny minus jaki zauważam to zacieki na opakowaniu, ale kto by się tym przejmował - następnym razem przesypię peeling do jakiegoś słoiczka i wszystko będzie ok :)
 
11. Z kosmetykami do twarzy wyszło skromnie, zużyłam tylko dwie rzeczy. Pierwszą z nich był żel do mycia z aktywnym węglem Balea. Żel miał bardzo dziwną konsystencję, taką jakby smolistą. Nie przyklejał się do twarzy, nie tworzył piany, w sumie to miałam wrażenie że nic nie oczyszcza. Natomiast po użyciu żelu widziałam, że skóra jest czysta, bez resztek makijażu czy innych zanieczyszczeń, tak więc jednak działał.
 
12. Drugim kosmetykiem do twarzy była mgiełka oliwkowa Ziaja. Kupiłam ją w lecie, z myślą o nawilżaniu twarzy w ciągu dnia, ale używałam jej w zasadzie tylko na plaży, czasami po siłowni. Lepiej spisywała się jako tonik po wieczornym demakijażu. Raczej nie kupie jej ponownie, wolę wodę różaną albo hydrolat.
 
13. Ostatnim kosmetykiem do twarzy była wykończona na początku miesiąca maseczka Marion. Maseczka bardzo mi pomogła, używałam jej jako kremu na noc - rano moja skóra była świetnie nawilżona! Całą serię uważam za bardzo udaną.
 
14. Najskromniej jak zwykle było z kolorówką. Zużyłam tylko swój ulubiony tusz, Loreal so couture :)
 


15. Jak widzicie zużyłam całkiem sporo próbek (14 szt + jeden mini produkt). Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo próbek mam aż za dużo. Znalazłam tu kilka ciekawych produktów, jak np. toner Skinfood albo krem ze śluzem ślimaka, ale też i kilka bubli (krem BB Madara - okropność!). Póki co i tak nie kupię sobie żadnego pełnego opakowania, bo moja kosmetyczka pęka w szwach, jeszcze trochę i zacznę potrzebować drugiej łazienki na to wszystko :D
 
 
Jak tam Wasze zużycia, udane w tym miesiącu? :)

Zapraszam na mojego Instagrama, jeśli dobrze pójdzie to w tym miesiącu zacznie się kolejne rozdanie :)

14 komentarzy:

  1. Z twoich zużyć miałam tylko oliwkowy tonik z Ziaji i z ulgą przyjęłam jego koniec, by myślałam, że nigdy to nie nastąpi, tak był wydajny. U mnie w grudniu średnie zużycie, ale nie narzekam. Choć coś czuję, że styczeń będzie spory (mimo też mamy dopiero 5 dzień miesiąca) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już mam kilka rzeczy w koszyku na styczeń, ale nie wiem czy finalnie wyjdzie tego sporo ;)

      Usuń
  2. Znam z Twojego denka tonik Ziaja i szampon Babuszki - oba kosmetyki bardzo miło wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poszalałaś w tym denku =) Ostatnio zużyłam próbkę tego truskawkowego żelu LPM i jestem zakochana w tym zapachu =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach jest świetny, chyba kupię go ponownie :D

      Usuń
  4. U mnie też jeden produkt z kolorówki xD chyba nigdy nie uda mi się wykończyć więcej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to samo, co gorsza kolorówki mam na prawdę sporo :D

      Usuń
  5. Uwielbiam suche szampony Batiste, a będąc w Polsce zawsze kupuję w Rossmannie żele pod prysznic Isana. Kocham je za szatę graficzną i zapachy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam tylko szampony z Batiste, ale tej wersji nie miałam ;) Kiedyś dostałam też próbkę żelu pod prysznic z Le Petit Masreillais ;) Zabójczo pachniał ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem szczerze, że moje denko to max. 2 opakowania w miesiącu! Zaszalałaś! :) Żele Le Pettit lubię, ale ostatnio wyczytałam, że są szkodliwe... nie wiem ile w tym prawdy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem ciekawa tego tuszu, dużo dobrego o nim słyszę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Żele z LPM są świetne miałam kilka i mają też fajne zapachy :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam suche szampony :) Niestety reszty produktów nie znam :(

    http://kiudlis.blogspot.com/2018/01/jestes-nikim-dopoki-nie-znajdziesz.html

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Copyright © 2016 Jednafiga Blog , Blogger